Lęk niejedno ma oblicze i na przeróżne sposoby uchyla kotary racjonalności by wejrzeć w zwierciadła naszych umysłów. Niekoniecznie więc w oczy zagląda, bo tym razem, narządem słuchu po prostu się
wdziera w umysł potencjalnego
odbiorcy czy to vinyla, czy to digipacka, czy po prostu niematerialnego
digitala. Cokolwiek spowoduje wysięk
tych dźwięków z kromlechów aparatury odtwarzającej, zainfekuje otoczenie,
prawdopodobnie nieuleczalnie.
Nie warto
rozdrabniać się na tytuły utworów i drążyć tematu ich wersji pierwotnych i mixów, bo obcujemy po
prostu z siedmioma [no, może
nie na każdym formacie]
odsłonami muzycznej
schizofrenii a może po
prostu ze skrajnie posuniętym
eklektyzmem? Znajduję tu
wszystko co wykrzesał człowiek z podporządkowanego mu stworzenia o nazwie:
maszyna. Odhumanizowane, przepełnione
niepokojem nuty wyrażone
beatem wespół z
chorobliwymi artykulacjami wokalnymi Kvarfortha z Shining tworzą dość niespokojną
mieszankę. Na tle tego
wszystkiego błyszczą twarde, metalowe riffy, chłoszczące z rzadka, rozpływające się w niebycie solówki, przechodzące płynnie po prostu w niespokojne pejzaże zarzewia infekcji indukowane
elektroniką. Tak, tą wszędobylską
elektroniką. Ten album to
[nie]typowe elektro z pełną świadomością twórców zbrutalizowane elementami
metalu.
Można by rzec, że
to kolejny zepsuty owoc drzewa spod znaku metalu industrialnego, choć daleki w smaku od Rammstein [co nie
oznacza że nie odnajduję podobieństw, małych, lecz jednak], może bardziej do niemoralnego Diabolos Rising aka Raism. A
może to nowa hybryda
stworzona przez osoby znane dość
dobrze na polu ekstremalnego metalu, zafascynowane elektronicznymi możliwościami instrumentów [? – maszyny raczej] odmiennych niż obsługiwane w pierwotnych formacjach, prowadząca do powstania nowego nurtu.
Mam niemały kłopot by jasno sklasyfikować ten materiał,
choć pewnie było by najłatwiej powiedzieć, że to wyrażony
elektroniczną formą klimatyczny speed thrash black. I
jakkolwiek idiotycznie to brzmi, to jest w tym jakiś ukryty klucz. Tyle, że komu potrzebny jest klucz do bram
uniesień, kiedy Eden
spopielony w nuklearnej pożodze
jaki się już tylko jako radioaktywna pustynia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz